środa, 4 grudnia 2013

rozdział 1 ♥

Wstałam leniwym krokiem ..nie chce mi się, bo w końcu są święta a ja na 7 do kościoła : /
Zeszłam na dół, oczywiście ojca już nie było. No nic, jestem przyzwyczajona ..zjadłam jabłko i napiłam się sokuuu *.* Potem poszłam się przygotować ..w efekcie końcowym wyglądałam tak:

Tak, tak trampki ale ocieplane :D

*dwie godziny później*

Weszłam do domu cała zmarznięta a tam w salonie nie kto inny jak kto? ZAC ..ma klucze do mojego domu :)):
- A Tobie nie za wygodnie?- zapytałam siadając na kanapie.
- Niee, w sam raz.- wyszczerzył się.
- Dobra dobra, teraz ściągaj.- powiedziałam i dałam swoje nogi na jego kolana, by mi rozebrał buty.
- Mogę Ci zadać pytanie?- spytał męcząc się z nimi ^.^
- Mhm.- zaczęłam ściągać komin, czapke i kurtke ..
- Wy macie wolne pokoje c'nie?
- No tak, przez ojca.
- Mogę zamieszkać na pare dni?
- Co się stało?- zapytałam i usiadłam mu na kolanach.
Zac objął mnie w pasie i przycisną do siebie:
- Babcia wyjeżdża do sanatorium na dwa miesiące
- Ładne pare dni ..
- No ta kilka, kilkanaście..haha, nie ważne. Sama mnie o to prosiła.
- No jasne. Ojciec jak zauważy too, to i tak ham mu w dłoń.
- Dziękuję.- powiedział i cmoknął mnie w usta.
- Awwww, jacy wy słodcy. Czemu nie jesteście razem?- nagle zjawiła się Mendey, rozwaliła się na fotelu.
- Ale przecież my jesteżmy razem.- powiedział Zac a mnie tylko uszczypnął w tyłek na znak, że mam mu pomóc.
- Ałł, no tak tak.- potwierdziłam.
- Serio? Dowody proszę!- pisnęła i usiadła prosto.
- Chcesz? Masz!- prychnął "mój chłopak" i wpił się w moje usta.
Ja go na prawdę traktuje jako przyjaciela ..haha, tak tak. Całujemy się na języczki, jak przyjaciele.
- Fuu! Jesteście obrzydliwi!
- I jesteśmy przyjaciółmi!- zaczęłam się śmiać i zeszłam z kolan Zac'a.
Na sam koniec klepnął mnie w tyłek i powiedział:
- Dobrze całujesz ;)
- Nie tylko w tym jestem dobra!- krzyknęłam i wepchnęłam Men do kuchni.
- Nie tylko w tym?- zapytała otwierając lodówkę.
- Hahah, no przecież żart.- zaczęłam coś szperać po szafkach.
- Robimy pizze?- zapytałam siadając na blacie.
- Okiii.- zaczęła jakoś dziwnie skakać XD
Zaczęłam przygotowywać składniki na ciasto, jak nagle ktos puścił głośno muzykę.:
- Kurwde! Mendey ciszej!- krzyknęłam i rzuciłam w nią szmatą.
Ściszyła ..ale nie dużo -.-

*tydzień dni później*

Jutro wigilia ..ojciec wyjechał dzisiaj na dwa tygodnie. Moi przyjaciele się na mnie obrazili -.- Jestem sama, już nie wytrzymuję ..muszę coś zrobić :))
Ubrałam się:

i wyszłam z domu ..poszłam po używki. Muszę, bo nie wytrzymuje już.
Wiem gdzie jest koleś, który sprzedaje takie coś, wszyscy mówią, że jest okropny i wgl. ale ja to mam w dupie! Chce tylko się naćpać!
Znalazłam go przed klubem, jak stał przy swoim ferrari.:
- Yy hej?- zapytałam podchodząc bliżej.
Popatrzał na mnie i zlustrował mnie z góry na dół:
- Co chcesz?- mruknął pod nosem.
- To co masz ..narkotyki.
- Ty? Hahaha, a mama z domu wypuściła?- zapytał kpiąco. Zdenerwowałam się i podeszłam bliżej go ..kurwa! Nawet jak mam Lity, to jestem od niego niższa:
- Ja płacę, ty dajesz! Takie trudne?- spytałam oburzona.
- Nie, ale nie wyglądasz na osobę, która bierze.- staną jeszcze bliżej.
- Po prostu mi to daj ..- ściszyłam ton i odwróciłam wzrok.
- Ile chcesz?
- No kurwa tyle ile wystarczy by odpłynać!- warknęłam na co jego reakcją było przycisnięcie do drzwi auta:
- Nigdy, powtarzam NIGDY nie mów do mnie takim tonem ..jasne?- warknął w moje usta.
- T-tak.
- Cool.
- Możesz się odsunąć?- przypominam, że nadal tj. leżał na mnie xDD
- Hah a co? Krępuje Cię to?- zapytał i położył dłonie na moje pośladki.
- Spierdalaj ode mnie.!- zaczęłam się wyrywać ale był silniejszy ode mnie.:
- Uspokój się!
Z oczu poleciały mi łzy ..tak mówił do mnie ..a kiedyś się dowiecie.
Wepchnął mnie do auta a sam zaraz po mnie wszedł:
- Gdzie mieszkasz?- zapytał odpalając slinik.
- Wood Streat 6/69.- powiedział i popatrzałam w stronę okno.
On natomiast wybuchnął śmiechem.:
- 69 ..hahahha nie nic.- próbował ukryć śmiech, ale mu to nie wychodziło.

*w trakcie drogi*

- Jak masz na imię?
- Alicja a ty?
- Justin. Justin Bieber.


wtorek, 3 grudnia 2013

bohaterowie ♥


Alicja Clark ♥
- ma 17 lat
- szalona
- kocha swoich przyjaciół (Zac i Mendey)
- mieszka z Ojcem, dla którego się liczy tylko jego praca (mama zmarła jak miała 3 latka, pochodzi z Polski)


Mendey Waston ♥
- ma 17 lat
- kocha imprezy i sex
- forever alone
- mieszka z rodzicami, ale się nie dogadują


Zac Mann ♥
- ma 18 lat
- szaleją za nim wszystkie dziewczyny, ale on nie jest nimi zainteresowany (Bi)
- uwielbia swoje przyjaciółki
- mieszka z babcią


Justin Bieber ♥
- ma 20 lat
- nie przejmuje się życiem (narkotyki, imprezy, dziewczyny na jedną noc)
- bogaty
- mieszka sam